GOSH Makeup Blender – recenzja

 
 
Uwielbiam gąbki do aplikacji podkładu, nie wyobrażam sobie bez nich codziennego makijażu, a także pracy przy makijażach dla moich klientek. Co sprawia, że tak doskonale sprawdzają się do nakładania produktów kremowych, skąd wzięła się ich ogromna popularność? 
 
Pierwowzorem jest słynny już Beauty Blender, ale o nim nie będę Wam opowiadać, ponieważ nie miałam okazji go testować. Znalazłam wiele sporo tańszych gąbek, które mi odpowiadają, nie czuję więc presji, by zakupić oryginalny BB, choć oczywiście nie wykluczam, że któregoś pięknego dnia wpadnie w moje ręce 😉
 

Dlaczego gąbki do podkładu?

 
Największą zaletą gąbek, która stawia je ponad pędzlami do nakładania podkładu jest przede wszystkim fakt, że mają pory, które pozwalają na uzyskanie maksymalnie naturalnego efektu przy niewielkim nakładzie pracy. Każdy produkt idealnie wtapia się w skórę, a do tego minimalizujemy ryzyko nałożenia zbyt grubej warstwy, zwłaszcza podkładu (jestem zdecydowaną przeciwniczką “szpachli” z podkładu na twarzy).
 
Do tej pory testowałam wiele gąbek i mam już swoich faworytów, wiem również czego od nich oczekuję i jakie cechy sprawiają, że pracuje mi się z jednymi lepiej, a z innymi nieco gorzej. W dzisiejszym poście chciałabym przedstawić Wam gąbkę, którą otrzymałam niedawno do testów od sklepu internetowego WizażSklep.pl. Jest to nowa dla mnie gąbka marki GOSH, którą porównam z gąbkami trzech marek, których aktualnie używam.
 
 

GOSH Makeup Blender

 
Na początek kilka słów o bohaterze dzisiejszego posta, czyli o GOSH Makeup Blender. Moje pierwsze wrażenie po odpakowaniu gąbki było niezbyt pozytywne, wydała mi się twarda i mało sprężysta. Jak wiadomo, produktów tego typu używa się na mokro, ale bardzo często już pierwsze dotknięcie gąbki mówi nam, czego możemy się spodziewać. Byłam bardzo miło zaskoczona, ponieważ gąbka po namoczeniu zrobiła się bardzo miękka i sprężysta, zapowiadało to dużo przyjemniejszą pracę, niż początkowo zakładałam.
 
Kiedy przyszło do nakładania podkładu, nie napotkałam żadnych trudności, gąbka idealnie poddała się naciskowi, nie wchłonęła nadmiernej ilości produktu, który udało mi się zaaplikować bardzo szybko i bez smug. Pierwszy test przy użyciu podkładu o dość lekkiej konsystencji (Revlon Colorstay dla zainteresowanych, recenzja znajduje się TU) został więc zaliczony pozytywnie. 
 
Kolejny raz użyłam gąbki do aplikacji gęstszego, bardziej treściwego podkładu – Golden Rose Total Cover. Tu również nie miałam kłopotów, mimo że z podkładem tym należy pracować dość szybko i ma on nieco tępą konsystencję, więc nie sunie przyjemnie po twarzy w trakcie nakładania. 
 
Ostatnia próba dotyczyła nałożenia płynnego rozświetlacza pod podkład. Niewielka ilość, wielkości ziarna grochu, wystarczyła do nałożenia na strategiczne partie twarzy (kości jarzmowe, boki czoła oraz grzbiet nosa), co oznacza, że również w przypadku bardzo wodnistej konsystencji nakładanie gąbką GOSH Makeup Blender jest ekonomiczne, ponieważ nie “wypija” ona dużej ilości produktu, jak to ma miejsce przy innych tego typu produktach.
 

GOSH vs. Wibo, Deni Carte, Blend It

 
Jeśli chodzi o zestawienie GOSH Makeup Blender z innymi dotychczas używanymi przeze mnie gąbkami, to spokojnie mogę go umieścić w czołówce. Na pierwszym miejscu niezmiennie znajduje się gąbka od Wibo, która w porównaniu do GOSH jest bardziej porowata i dużo bardziej sprężysta, do tego najłatwiej ze wszystkich moich gąbek utrzymać ją w czystości.
 
Drugim konkurentem dzisiejszego bohatera była świetna gąbka z Deni Carte, która według mnie jest najbardziej zbliżona do blendera z GOSH, obie mają podobną porowatość, ta pierwsza jest jednak minimalnie bardziej sprężysta, ale w pracy są zdecydowanie porównywalne.
 
Ostatnią gąbką, którą bardzo cenię i chętnie wykorzystuję w pracy jest Blend It, porównanie jest jednak o tyle trudne, że zależnie od wersji, Blend It mają różną porowatość i są niestety przez to różnej jakości. Skupię się więc na gąbce w kolorze Marble Rose (bordowy marmurek), ponieważ jest najlepszej jakości z tych, które posiadam i jednocześnie najbardziej zbliżona do gąbki GOSH. Obie są podobnie porowate i mają podobną sprężystość. Z obiema pracuje się równie dobrze i łatwo. Jednak porównanie to wygrywa GOSH, ponieważ wydaje mi się, że jest bardziej miękki.
 

Czy będę nadal używać?

 
Zdecydowanie tak 🙂
GOSH Makeup Blender jest bardzo dobrą gąbką i spokojnie może stawać w szranki ze swoją rynkową konkurencją. Jest miękki i sprężysty, a do tego jego porowatość jest odpowiednia, aby móc nałożyć nim podkład czy korektor cienką i bardzo naturalnie wyglądającą warstwą. Jeśli chodzi o cenę gąbki, jest to ok. 35zł, co na tle konkurentów jest wartością jak najbardziej do przyjęcia, choć ja póki co pozostanę wierna gąbce z Wibo (w trakcie gdy piszę tego posta, jedna dokonała żywota w zębach mojego psa :((( ), przynajmniej dopóki będzie trzymała dotychczasową jakość. Dzisiejszy bohater z pewnością jest wart przetestowania, do czego serdecznie Was zachęcam.

Dziękuję WizażSklep.pl  za udostępnienie gąbki do testów.