Test i recenzja nowej palety – HUDA BEAUTY TEXTURED SHADOWS PALETTE Rose Gold Edition

W lipcu do polskiej Sephory weszła długo wyczekiwana marka HUDA BEAUTY, której chyba żadnemu pasjonatowi makijażu przedstawiać nie trzeba. W ofercie znajduje się między innymi kultowa już TEXTURED SHADOWS PALETTE Rose Gold Edition, która marzyła mi się już od dawna i która budzi spore kontrowersje w urodowym świecie. Kilka dni temu trafiła również w moje ręce, natychmiast musiałam ją przetestować i przekonać się o co tyle hałasu.

HUDA BEAUTY Textured Shadows Palette
Na początek kilka technicznych szczegółów, paleta składa się z 18 cieni o różnej fakturze: 6 foliowych, 2 perłowych i 10 matowych, zamkniętych w tekturowym opakowaniu. Kolorystyka cieni utrzymana w ciepłej tonacji wpisuje się w panujący od kilku(nastu) miesięcy trend. Jeśli chodzi o maty, nie jest to nic szczególnie odkrywczego, podobne kolory można znaleźć w wielu dostępnych obecnie na rynku paletach, jednak to co wyróżnia tę konkretną to cienie foliowe, a właściwie prasowane pigmenty w przepięknych kolorach, które producent zaleca nakładać palcami dla uzyskania najlepszego efektu. 
Folie są absolutnie cudowne, dają przepiękny efekt na powiece i bardzo dobrze zachowują się w trakcie aplikacji, jedynie kolor Rose Gold jest mniej intensywny i trzeba poświęcić więcej czasu, aby wydobyć z niego cały urok. Do cieni matowych mam pewne zastrzeżenia, ich pigmentacja jest bardzo nierówna, kolor czarny (Black Truffle), czerwony (Maneater – tym jednym jestem rozczarowana, ponieważ mimo wysiłków nie mogłam sprawić, żeby był widoczny na powiece) i różowy (Flamingo) są wyraźnie mniej napigmentowane od pozostałych. Myślę, że zdjęcie dobrze to oddaje. Oczywiście, testowanie na ręku to nie to samo, co nakładanie cieni na powiekę, na bazę, warto o tym pamiętać, żeby uniknąć rozczarowania.

Jeśli chodzi o pracę z cieniami, nie mogę im nic zarzucić, bardzo dobrze się blendują, intensywność koloru można budować, nie znikają przy dokładaniu kolejnych warstw, nie tworzą plam na powiece, nie osypują się. Miałam spore obawy przystępując do testów, ponieważ wiele osób narzekało na słabą pigmentację cieni, według mnie bezpodstawnie.  Poniżej makijaż wykonany w całości paletą HUDA BEAUTY (za wyjątkiem czerwieni z dolnej powieki, która pochodzi z innej palety, czerń na linii wodnej to kredka).
Podsumowując, cienie są bardzo dobrej jakości i dają sporo przyjemności z użytkowania, folie są absolutnie zjawiskowe i choćby ze względu na nie warto zainwestować w paletę. Słowo inwestycja jest tu kluczowe, ponieważ paleta kosztuje aż 319 zł. Nie mogę nie wspomnieć na koniec o kiepskiej jakości wykonania opakowania, które powinno być bardziej dopracowane przy tak wysokiej cenie. Czy paleta jest warta swojej ceny? Moim zdaniem za tę kwotę możemy mieć wiele lepszych palet, ale jeśli uda się Wam trafić na kupon zniżkowy np. -20% do Sephory (wówczas można ją kupić za ok. 255 zł), warto się nią zainteresować. Czy kupiłabym ją drugi raz? TAK, ale nie w pełnej cenie, co nie zmienia faktu, że wrażenia są pozytywne i z pewnością będę często po nią sięgać.

2 myśli na “Test i recenzja nowej palety – HUDA BEAUTY TEXTURED SHADOWS PALETTE Rose Gold Edition”

Komentarze zostały wyłączone.