Ulubieńcy kwietnia i maja 2016

Dwa miesiące minęły mi tak błyskawicznie, że ledwo je zauważyłam… czas więc na kosmetyczne podsumowanie i kilka słów o produktach, które wyjątkowo przypadły mi do gustu.

Ulubieni w kwietniu i maju 2016
Na pierwszy ogień idzie absolutny hit ostatnich tygodni – suchy szampon Batiste. Zadaję sobie pytanie, jak to możliwe, że dopiero teraz go odkryłam?? Cała blogosfera zachwyca się nim już od dłuższego czasu, ja jednak byłam negatywnie nastawiona po nieudanej przygodzie z suchym szamponem Syoss (włosy wyglądały po jego użyciu jeszcze gorzej).
Okazało się, że niepotrzebnie zwlekałam, bo TEN suchy szampon to prawdziwe zbawienie, gdy nie ma czasu na mycie włosów (no wiecie, rano każda sekunda w łóżku jest na wagę złota 😉 ), a szybko trzeba wyjść z domu. Świetnie odświeża włosy, nie jest na nich widoczny (o ile użyje się go umiejętnie, czyli przy samej skórze), włosy są miękkie w dotyku, nie zostawia nieprzyjemnego “nalotu” (jak w przypadku Syossa). Jednym słowem rewelacja dla spóźnialskich! 😉
Cena ok. 15 zł

Suchy szampon Batiste
Kolejnym hitem i miłością od pierwszego użycia jest podkład Bourjois City Radiance. Kupiłam go przez przypadek, ponieważ nie było Healthy Mixa w moim kolorze. Muszę przyznać, że to był świetny zakup. Zacznę od tego, że preferuję podkłady dość lekkie, naturalnie wyglądające na skórze, nie oczekuję mocnego krycia, ideałem był do tej pory Bourjois Healthy Mix, ale City Radiance go zdetronizował!
Jeśli chodzi o krycie, powiedziałabym, że jest średnie, podkład pięknie wyrównuje koloryt skóry, nadaje jej odświeżającego blasku. Konsystencja jest bardziej treściwa niż HM, przypomina nieco krem do twarzy, rozprowadza się lekko, nie pozostawia smug, przyjemny do aplikacji zarówno palcami, jak i gąbką (większe krycie).
Kolejnym atutem jest filtr SPF 20, dzięki któremu podkład będzie świetnym wyborem na lato. Przetestowałam go już podczas upałów, nie spłynął z twarzy, utrzymał się w nieskazitelnym stanie przez bardzo długi czas.
Dawno już nie miałam w rękach (i na twarzy rzecz jasna) tak dobrego podkładu w tak atrakcyjnej cenie. Do pełni szczęścia brakuje mi opakowania z pompką, ale z drugiej strony tubka jest bardziej praktyczna w podróży, w końcu zbliża się czas urlopów.
Cena w drogerii to ok. 59 zł, ale w drogeriach internetowych możemy go nabyć za połowę ceny 🙂
Bourjois CITY RADIANCE

Kolejnym produktem wartym uwagi jest podkład z serii LUXE Miracle marki Avon. Wybrałam wersję rozświetlającą, z delikatnymi drobinkami (nie z brokatem 😉 ). Na skórze prezentuje się naprawdę pięknie, nie tworzy efektu maski, a dzięki drobinkom uzyskujemy zdrowy blask. Krycie jest średnie, jak w przypadku Bourjois. Bardzo dobrze trzyma się na skórze, nie znika z twarzy, nie musimy się bać, że go zetrzemy przypadkowo dotykając twarzy.
Podkład ten ma jednak pewną wadę, jest odrobinę zbyt gęsty i ciężki dla mojej cery, stosowany kilka dni z rzędu niestety zapycha pory. Wielka szkoda, ponieważ bardzo lubię to, jak wygląda na skórze. Mimo wszystko chętnie sięgałam po niego w nieco chłodniejsze dni, na upały mi się nie sprawdził. Mogę go za to zdecydowanie polecić osobom z suchą cerą, myślę że sprawdzi się idealnie.
Cena to ok. 35 zł

Avon LUXE Miracle
Pozostając przy makijażu twarzy warto wymienić puder, którego używałam w poprzednich miesiącach najczęściej – Fixing Powder marki Wibo. Jest to bardzo drobno zmielony, pół transparentny puder utrwalający i matujący. Niewielka jego ilość zapewnia zmatowienie skóry
i pozwala cieszyć się nieskazitelnym makijażem przez niemal cały dzień, bez poprawek. Jest na tyle delikatny, że śmiało można utrwalać nim korektor pod oczami. No i ogromną jego zaletą jest cena, jak to w przypadku Wibo – niska 😉
Cena ok. 13 zł
Wibo Fixing Powder

Ostatnimi czasy szaleję na punkcie produktów brązujących, do opalania twarzy, nadających jej wygląd muśniętej słońcem. Na pierwszym miejscu w tej kategorii znalazła się aktualnie cudowny Mineral Terracotta Powder  w kolorze 4 z Golden Rose. Pozostawia na skórze delikatny, lekko złoty połysk, wygląda niesamowicie naturalnie. Utrzymuje się bardzo długo, a co najlepsze, nie da się
z nim przesadzić. Aplikacja produktu jest bajecznie prosta dzięki jego aksamitnej konsystencji. Prawdziwe cudeńko, zresztą zobaczcie same…
Cena 24,90 zł
Mineral Trracotta Powder Golden Rose

Ostatnim ulubieńcem kwietnia i maja (a właściwie pozostałych miesięcy również, ponieważ używam go od początku roku) jest podkręcający tusz do rzęs Curling Pump Up Mascara marki Lovely. Największym jego atutem jest fakt, że posiada dość drobną silikonową szczoteczkę, która świetnie rozdziela rzęsy, dodatkowo jest wyprofilowana w taki sposób, że unosi je podczas aplikacji. Ogromny plus ode mnie za formułę tuszu, która pozwala na stosowanie niewielkiej jego ilości na raz, dzięki czemu unikniemy nieestetycznych grudek i posklejanych rzęs. Spokojnie można nałożyć kilka warstw, bez obaw, że tusz zacznie się kruszyć w trakcie noszenia, nie odbija się na powiekach, pozostaje nienaruszony przez cały dzień (oczywiście, jeśli nie trzemy oczu i nie płaczemy – nie jest wodoodporny).
Cena ok. 11 zł

Curling Pump Up Mascara Lovely

Muszę przyznać, że minione dwa miesiące były bardzo owocne, jeśli chodzi o kosmetyczne zakupy. Nie trafiłam na żadnego bubla, co również mnie cieszy 🙂

Czy znajdzie się ktoś, kto podzieli się swoimi ulubieńcami? 🙂